Witajcie!
Dziś miałam intensywny dzionek.
Nie było chwili na odpoczynek.
Rano byłam u fryzjera, gdzie czas zleciał mi do południa, ale już przynajmniej na jakieś dwa miesiące mam spokój z odrostami.
Po fryzjerze samotne zakupy i dźwiganie ciężkich siat do domu (mąż z synkiem pojechali sobie nad wodę, a mnie biedną zostawili samą).
Po obiadku była wyprawa na lody i spacer po wymarłym mieście.
Aż mi się wierzyć nie chciało, że tak mało ludzi dziś spacerowało.
Może to wina pogody - niemiłosiernie gorąco i duszno.
Pocę się nawet teraz siedząc i pisząc do Was ;-)
A pod wieczór wyprawa rowerowa.
A oto kilka fotek:
A teraz Leszek Shandy, filmik jakiś i lulu :-)
A Wy jak spędziłyście ten dzień?
papa :-*
weekend w pracy, więc Ci zazdroszczę:)!
OdpowiedzUsuńRowery, to co lubię! :) Szkoda, że obok mnie nie ma ciekawych tras :(
OdpowiedzUsuńPodziwiam że dałaś radę w ten skwar jeździć na rowerze :)ja siedziałam w domu przed wentylatorem :P.
OdpowiedzUsuńbardzo ładne fotki :)
OdpowiedzUsuńmój week uczący na szkoleniu ehh ;D
Bardzo ładnie wyglądałaś :) Ja cały weekend w pracy, padam...zazdroszczę miłego, rodzinnego weekendu :)
OdpowiedzUsuńwow... genialny sklepik z tymi bransoletkami :)dla mnie Raj.....
OdpowiedzUsuń