Pokoloruj mój świat...

Szukaj na tym blogu

wtorek, 29 stycznia 2013

Mój pierwszy raz... w HEBE ;-)

Cześć Dziewczyny!

Drogerię HEBE w moim mieście otworzyli jakieś pół roku temu.
Oczywiście, jako że ogromnie jest mi do niej nie po drodze, w dodatku jest w ogóle na drugim końcu miasta, a ja jestem leniem śmierdzącym, to od tamtej pory nie mogłam do niej dotrzeć.
Aż do dziś...
Mąż zawiózł mnie do lekarza, a kiedy wracaliśmy, z biedną, żałosną minką, prawie płacząc (sa sa sa ;-)) powiedziałam, że skończył mi się korektor i jak ja niby rano mam wyjśc do pracy z sińcami pod oczami i syfami widocznymi z promienia stu kilometrów :-(
No i tym sposobem (zlitował się nad biedną żoną) przekroczyłam dziś progi tejże drogerii.
Ależ byłam miło zaskoczona.
Podobało mi się w środku nieziemsko.
Miło, przytulnie...
Pan ochroniarz siedzi sobie grzecznie przy monitorkach przy wejściu i nie muszę czuć jego oddechu na swoim ramieniu.
Od progu krzyczy "Witamy w Hebe".
Wchodzimy a tu taki radosny krzyk "Witamy w Hebe", aż podskoczyłam haha :-D
Miła obsługa, służąca pomocą, ale nie narzucająca się.
Poza tym kosmetyki świetnie posegregowane.
Bez problemu można znaleźć wszystko czego się szuka.
Także wyszłam zadowolona.
Wyrobiłam też sobie kartę stałego klienta i na dzień dobry mam 10zł w prezencie (no nie za darmo, bo mogę je wykorzystać wtedy, kiedy wydam min. 40 zł jednorazowo...chyba; albo źle zrozumiałam hehe).

Weszłam tylko po korektor....






W środku, cudownie, przypominałam sobie, co mi się lada moment skończy, stąd płyn do demakijażu, zmywacz do paznokci i carmex. Tym razem wypróbuje wiśniowy.
Widziałam, że w Hebe mają Blistex (czy jak to tam się pisze) i następnym razem się na niego skuszę.
Teraz wzięłam carmex, z prostej przyczyny - był w promocji za 6,99zł.

Korektor wzięłam w nr 01, najjaśniejszy. Czy ktoś wie, co to za jeden? Dobry jest?


O tym tuszu wiele dziewczym pozytywnie się wypowiadało. Zobaczymy, czy i u mnie się sprawdzi.
Niestety mój zielony z Wibo ostatnio mnie coś zawodzi.


Róż też już był konieczny.
Niestety ten z Inglota, mimo, że długo się utrzymywał na buzi, okazał się być mega niewydajny, więc skusiłam się teraz na ten z Essence. Zobaczymy jak on sobie poradzi.
Nie wiem, co to za kolor.
Nie ma ani numerku, ani nazwy.
Podejrzewam, że jakiś numerek jest, ale pewnie pod tą naklejką.
Wydaje mi się, że to może być ten Babydoll.

A tu ceny dla zainteresowanych:

To już wszystkie moje zakupy.
Jak Wam się podobały?
Polecacie coś z Hebe?

Pozdrawiam,
Iza

sobota, 26 stycznia 2013

Znowu zaszalałam ;-)

Witajcie.

Na nową torebkę chorowałam już dobrych kilka miesięcy, jednak zawsze coś wyskakiwało, że nie mogłam sobie na nią pozwolić.
Dziś jednak nie odpuściłam.
Od rana miałam kiepski dzień a nic tak nie poprawia kobiecie humoru jak jakiś choćby drobny zakup.
Tak więc popołudniu wyruszyłam na łowy w poszukiwaniu torebki.
Znalazłam taką i to ona wróciła ze mną do domu



Torebkę kupiłam w Reserved. Była przeceniona ze 119zł
na 89,99zł.

Przy okazji wzięłam też zwykły sweterek, przeceniony z 59,99zł na 29,99zł.
Z tyłu lekko dłuższy niż z przodu.
Żadna rewelacja, ale na codzień, do pracy myślę, że całkiem ok.



No i dwa produkty pierwszej potrzeby




Ot, taki mały haul :-)

Pozdrawiam.

Denko

Hej!

Dziś u mnie kolejne już denko.
Uwielbiam ten moment, kiedy wszystkie te puste opakowania lądują w koszu, bo wiem, że wtedy bez żadnych skrupułów mogę wyruszyć na zakupy ;-)

Zaczynamy:

1.Tradycyjnie kolejne opakowanie Ziaji do demakijażu oczu.
2. Antidral na nadmierne pocenie się. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Teraz używam go naprawdę rzadko. Raz na 2 msc wystarczy i nawet przy wielkim wysiłku nie jestem wilgotna pod pachami. Mam już nowe opakowanie.
3. Mój ostatnio ulubiony płyn micelarny z Eveline.

4. Mleczko z Isany. Całkiem przyjemne, ładnie nawilżało.
5. Szampon z Yves Rocher. Hmmm... na początku myślałam, że się polubimy, ale potem wydawało mi się, że obciążał mi włosy. Zaraz po ich wyschnięciu miałam ochotę myć je po raz drugi. Więcej go nie kupię.
6. Płyn do higieny intymnej z Ziaji. Nie był zły, ale uważam, że mimo dużej pojemności, był bardzo nie wydajny. Jednak wolę mój sprawdzony z Venus z korą dębu.


7. Kolejna Ziajka :-)
8. Peeling z Avonu. Uważam, że całkiem fajny. Miałam go bardzo długo, nie zużyłam do końca, ale tylko dlatego, że minęła już jego data ważności. Wstyd się przyznać, ale i tak długo po terminie ważności go używałam.
9. Wszystkim znany żel z Biedronki. Chyba jednak nie tego szukam.


10. Kremik z Nivea. Ja byłam z niego zadowolona. Używałam go pod makijaż i się bardzo dobrze sprawdził. Przyjemnie pachniał, szybko się wchłaniał. Miał lekką konsystencję. Na pewno jeszcze kupię.

11. Jedwab z Marion. Ja go bardzo lubię i jak wiecie mam już jego większe opakowanie.
12. Sypki, transparentny puder z Essence. Dla mnie super. Niczego więcej nie potrzebuję.
13. Żel pod oczy z Flosleku. Więcej nie kupię, bo w moim wieku ma się większe potrzeby jeżeli chodzi o pielęgnację tej strefy. Nic nie robił, średnio nawilżał, sińców też w żadnym stopniu nie niwelował.


14. Zovirax. Już Wam pisałam, że zawsze musi być w mojej apteczce. Czasami chyba go jednak nadużywam.
15. Carmex - uwielbiam.


16 i 17. Tusze z Wibo, które lubię, aczkolwiek rozglądam się za czymś innym. Może coś mi doradzicie? Żeby też było niedrogo, a żeby ładnie pogrubiał i wydłużał rzęsy.


I trochę próbek i maseczek.
Swoją drogą te perfumy z Yves Rocher Moment de Bonheur bardzo mi się podobają :-)

To by było już całe denko.
Papa :-)

niedziela, 20 stycznia 2013

Biedronkowe "łupy" ;-)

Hej!

Dziś tak na szybko.
W Biedronce udało mi się zakupić płyn micelarny, o którym ostatnio głośno na blogach. Zobaczymy jak się będzie sprawował.
Dorwałam też pyszne zielone herbatki.
Ja bez zielonej herbaty żyć nie mogę i teraz na zimowe wieczory
są idealne.

No to zabieram się za relaks, chociaż już myślami jestem
w pracy :-(

Aha i ostatnio zaczytuję się we "Wróżce".
Wbrew pozorom wcale nie zawiera samych durnych horoskopów.
Naprawdę jest wiele ciekawych artykułów.

Miłego wieczorka.





piątek, 18 stycznia 2013

30 lat minęło...


Witajcie Kobitki.

Wiem, wiem, znów mnie dawno tu nie było. Wybaczcie.

14 stycznia stuknęła mi 30-stka.
Nie wiem, czy to dużo, czy mało.
Kiedyś wydawało mi się, że jak będę mieć te 30 lat to będę stateczną, dojrzałą i poważną kobietą...
Ale wiecie co, wcale nie czuję się jakbym miała te trzy dziesiątki.
Zatrzymałam się przynajmniej na jakiejś 25 a czuję się na 18 ;-)
Jaka byłam, taka jestem i wiek tu nic nie zmienia.
Przynajmniej jeśli chodzi o charakter, osobowość...
Bo niestety, jeżeli chodzi o wygląd to juz nie :-(
Widzę coraz więcej zmarszczek na mym licu i żadne cudowne kremy tu nie pomogą. Buuu :-(
Ale co tam :-D
Póki jeszcze nie pomarszczyłam się jak suszona śliwka to nie jest jeszcze tak źle, prawda ;-)

No, ale do rzeczy...
Z okazji mojego święta musiałam sprawić sobie trochę przyjemności.
A co kobiecie przynosi najwięcej radości?
Oczywiście ZAKUPY hi hi

Oto moje łupy:



Tradycyjnie już Ziaja oraz masełko do ust z Nivea.
Całkiem przyjemne, używam grubą warstwą na noc.




Zaopatrzyłam się w solidny zestaw maseczek.
Jestem oczarowana tą z Rival de Loop (niebieska z muszelką).






W Promod dorwałam fajne dżinsy. Fajne detale, fajny kolor...
Udało mi się zakupić je na przecenie za 89zł.
Chyba nie zapłaciłabym za nie pierwotnej ceny 189zł.




Masełko Tutti Frutti liczi i rambutan.
Pachnie ślicznie, uwielbiam je.
Przy okazji wspomnę, że nie jestem w stanie używać masła, które zakupiłam ostatnio, czyli tego czekoladowego:

Jakkolwiek zapach w pudełeczku jest cudowny i po nałożeniu na ciało też jest piękny, to na drugi dzień nie mogę znieść tego smrodu.
Pachnę tak jakbym wytarzała się w jakimś kurzu.
Dosłownie - śmierdzę kurzem.
Może jestem jakaś dziwna, ale takie właśnie mam odzucia.

No, ale jedźmy dalej:




Za całe 16zł połaszczyłam się na ten zapach.
Ma w necie fajne opinie i powiem szczerze, że wzięłam w ciemno.
Chyba jednak to nie mój zapach.
Rzeczywiście utrzymuje się bardzo długo, zwłaszcza na ubraniach, ale dla mnie jest chyba za ciężki.


Fajnie nawilża okolice oczu, jest tani i co najważniesze już w moim wieku, jest Anti-Aging ;-)

Do grona moich okryć wierzchnich dołączyła też nowa kurtka.



oraz nowy, czarny komin




I z czystej ciekawości w Yves Rocher kupiłam malutkie opakowanie kokosowej wody toaletowej.
Zapach bardzo intensywny i bardzo słodki.
Trzeba uważać żeby nie przesadzić bo utrzymuje się o dziwo bardzo długo na skórze.




A teraz biorę się za czytanie:




No to to by było na tyle. Mam nadzieję, że wytrwałyście do końca ;-)
Pozdrawiam Was gorąco,
Iza

czwartek, 17 stycznia 2013