Cześć Dziewczyny!
Drogerię HEBE w moim mieście otworzyli jakieś pół roku temu.
Oczywiście, jako że ogromnie jest mi do niej nie po drodze, w dodatku jest w ogóle na drugim końcu miasta, a ja jestem leniem śmierdzącym, to od tamtej pory nie mogłam do niej dotrzeć.
Aż do dziś...
Mąż zawiózł mnie do lekarza, a kiedy wracaliśmy, z biedną, żałosną minką, prawie płacząc (sa sa sa ;-)) powiedziałam, że skończył mi się korektor i jak ja niby rano mam wyjśc do pracy z sińcami pod oczami i syfami widocznymi z promienia stu kilometrów :-(
No i tym sposobem (zlitował się nad biedną żoną) przekroczyłam dziś progi tejże drogerii.
Ależ byłam miło zaskoczona.
Podobało mi się w środku nieziemsko.
Miło, przytulnie...
Pan ochroniarz siedzi sobie grzecznie przy monitorkach przy wejściu i nie muszę czuć jego oddechu na swoim ramieniu.
Od progu krzyczy "Witamy w Hebe".
Wchodzimy a tu taki radosny krzyk "Witamy w Hebe", aż podskoczyłam haha :-D
Miła obsługa, służąca pomocą, ale nie narzucająca się.
Poza tym kosmetyki świetnie posegregowane.
Bez problemu można znaleźć wszystko czego się szuka.
Także wyszłam zadowolona.
Wyrobiłam też sobie kartę stałego klienta i na dzień dobry mam 10zł w prezencie (no nie za darmo, bo mogę je wykorzystać wtedy, kiedy wydam min. 40 zł jednorazowo...chyba; albo źle zrozumiałam hehe).
Weszłam tylko po korektor....
W środku, cudownie, przypominałam sobie, co mi się lada moment skończy, stąd płyn do demakijażu, zmywacz do paznokci i carmex. Tym razem wypróbuje wiśniowy.
Widziałam, że w Hebe mają Blistex (czy jak to tam się pisze) i następnym razem się na niego skuszę.
Teraz wzięłam carmex, z prostej przyczyny - był w promocji za 6,99zł.
Korektor wzięłam w nr 01, najjaśniejszy. Czy ktoś wie, co to za jeden? Dobry jest?
O tym tuszu wiele dziewczym pozytywnie się wypowiadało. Zobaczymy, czy i u mnie się sprawdzi.
Niestety mój zielony z Wibo ostatnio mnie coś zawodzi.
Róż też już był konieczny.
Niestety ten z Inglota, mimo, że długo się utrzymywał na buzi, okazał się być mega niewydajny, więc skusiłam się teraz na ten z Essence. Zobaczymy jak on sobie poradzi.
Nie wiem, co to za kolor.
Nie ma ani numerku, ani nazwy.
Podejrzewam, że jakiś numerek jest, ale pewnie pod tą naklejką.
Wydaje mi się, że to może być ten Babydoll.
A tu ceny dla zainteresowanych:
To już wszystkie moje zakupy.
Jak Wam się podobały?
Polecacie coś z Hebe?
Pozdrawiam,
Iza